„Cel wojny może być sprawiedliwy, ale środki nigdy”

Jednym ze sztandarowych zadań, jakie się pełniło w ramach misji stabilizacyjnej, był tzw. QRF (quick reaction force), czyli służba dyżurna mająca charakter pododdziału szybkiego reagowania. Pododdział taki był wielkości plutonu, i pełniły je plutony manewrowe zmiennie przez cały okres misji. Służba taka trwała 24h a jej obowiązki były naprawdę bardzo szerokie, od zabezpieczenia znalezionych w prowincji ładunków wybuchowych do przyjazdu saperów, po wsparcie ogniowe plutonów, które dostały się pod ogień przeciwnika.

QRF reagował nie tylko na wezwania wojsk własnych, ale także na zawołanie sojusznicze oraz lokalnych służb. Zasady służby były dosyć proste, każdy przebywający w bazie żołnierz, który był w składzie QRF posiadał przy sobie łączność osobistą i na hasło alarmowe miał jak najszybciej znaleźć się w gotowości do wyjazdu w miejscu zbiórki. Żołnierze oczywiście w czasie wolnym robili przeróżne rzeczy, część bywała na siłowni, część na zakupach lub stołówce a jeszcze inni odpoczywali w swoich „bichatach” (drewniane baraki). Sprzęt, uzbrojenie i amunicja zazwyczaj przygotowana była już w wozach bojowych, tak samo jak wyżywienie i woda na 48h działania, więc żołnierz po ogłoszeniu alarmu zgłaszał się bezpośrednio pod zaparkowany wóz, w którym pełnił służbę. Średni czas wyjazdu poza bazę takiego plutonu to około 5 min od ogłoszenia alarmu, więc wszystko przebiegało sprawnie i szybko, gdyż często to czas grał na naszą niekorzyść. Warto wspomnieć, że QRF to nie tylko plutony patrolowo-bojowe, ale także obsługi śmigłowców, wsparcie artyleryjskie czy szpital polowy. Zależnie od dnia służba ta przebiegała bardzo różnie. Zdarzało się, że wyjazdy były sporadyczne raz-dwa razy na dobę, ale bywały też takie, gdzie 24h mijały w ciągłej gotowości i reagowaliśmy z zadania na zadanie, nie wracając nawet do bazy. Ktoś zapyta, co się działo, gdy QRF wykonywał zadania alarmowe poza bazą, a ogłoszono kolejny alarm dla QRF? Otóż, gdy QRF działał w polu, jego czuwanie w bazie obejmował, w razie możliwości pluton rezerwowy i to on do powrotu etatowego plutonu szybkiego reagowania pełnił QRF. Zdarzało się oczywiście, że mieliśmy dwa plutony QRF na zadaniach, ale takie już są uroki służby w rejonach objętych działaniami wojennymi. Najważniejsze w tym wszystkim jest to, by dowództwo rozsądnie dysponowało siłami, a praktycznie wszystko jest do zrobienia. Książkowo pluton QRF po służbie powinien odpocząć, ale niestety talibowie piszą własne scenariusze i natłok zadań powodował, że często QRF pełniło się 2-3 dni z rzędu.