„Chcesz pokoju, gotuj się do wojny”
W jednej z prywatnych wiadomości zostałem poproszony o opisanie wyposażenia i uzbrojenia, z jakim Polski żołnierz pełnił służbę poza granicami kraju. Temat nie jest rozległy, ale postaram się w kilku słowach opisać w czym, z czym i na czym patrolowaliśmy rejon odpowiedzialności.
Chcąc opisać całe wyposażenie, jakim dysponowałem na misji, trzeba wspomnieć, że na przestrzeni czasu wyposażenie to ewoluowało, lub całkowicie się zmieniało, a oręż stawał się coraz wydajniejszy i bezpieczniejszy. Gdybyśmy chcieli zamknąć się tylko w samych kamizelach kuloodpornych to trzeba napisać, że w tym temacie na początku naszych misji wspomagali nas nasi amerykańscy sojusznicy, którzy często zaopatrywali nasze wojska w swoje rodzime kamizelki z wkładami ceramicznymi, które były dużo wydajniejsze niż stalowe wkłady, jakimi dysponowały nasze krajowe rozwiązania. W Iraku dostałem krótką, taktyczną niekrępującą ruchów kamizelkę, na którą zakładało się właściwy system przenoszenia oporządzenia KT-12, system ten w całości działał i na tamtym etapie mojej służby byłem z niego zadowolony. W Afganistanie z racji tego, że kontyngent, był dość duży, na początku używałem polskiej kamizelki ze stalowym wkładem KLV, stosując ją jako podkład do kamizelki taktycznej, tak samo, jak w Iraku. Po miesiącu jednak dostałem już właściwą ceramiczną ochronę IBA, wyposażoną w system Molle, dzięki któremu linia oporządzenia, była przytwierdzana bezpośrednio do niej, co przyspieszało jej użycie w sytuacjach alarmowych. Kamizelka była świetna i spełniała swoje zadanie, o ile była dobrze dopasowana. Na kolejnej zmianie, otrzymałem już Polską kamizelkę kuloodporną systemu „Kandahar”. Kamizelka jest przemyślana, z wkładami ceramicznymi oraz bardzo konfigurowalna, dzięki systemowi Molle własnie. Kamizelki te, możecie zobaczyć często na pokazach wojskowych, lub relacjach telewizyjnych z poligonów lub ćwiczeń. Jako żołnierz nie mam jakiś większych uwag do tej konstrukcji, bo pracowało i pracuje mi się w niej bardzo dobrze. Oczywiście do kompletu balistycznej ochrony żołnierza na każdej misji wchodzi także hełm kevlarowy, który z czasem też kosmetycznie się zmieniał, lecz finalnie jego funkcja zawsze była taka sama.
Podstawowym narzędziem pracy misjonarza jest jednak karabinek szturmowy, który posiada każdy żołnierz w strefie działań. I tak jak w przypadku kamizelek same karabinki też ewoluowały. W zależności od czasu w jakim pełniłem, służbę rodzaj broni pozostawał jednak ten sam i był to karabinek Beryl kalibru 5,56mm tyle, że w różnych odmianach. Używałem go osobiście w kilku wersjach, od podstawowego wz.96 w Iraku, aż do finalnej obecnie wersji „C” z celownikiem kolimatorowym, regulowana kolbą i oszynowaniem taktycznym na ostatniej zmianie w Afganistanie. Trzeba też wspomnieć, że ww. karabinek występował w wersji krótkiej lub pełnowymiarowej. Dodatkowym uzbrojeniem, szczególnie dowódców wszystkich szczebli, była broń osobista, i tak w Iraku posiadałem pistolet 9mm P-83 a w Afganistanie dwie różne wersie pistoletu 9mm WIST. Wiadomo, że zależnie od funkcji i etatu dochodziło dodatkowe uzbrojenie zespołowe, takie jak karabiny maszynowe PK, UKM lub NSW, karabiny wyborowe, cała gama granatników, od tych podwieszanych pod bronią typu PALLAD lub GPBO, przez automatyczne MK-19 aż do ręcznych przeciwpancernych RPG-7W czy KOMAR. W zestawie do działania zawsze znalazł się grant ręczny lub flary sygnałowe, wskaźnik IR i oczywiście noktowizja. Nie można zapomnieć też o amunicji i tu w moim przypadku z góry zawsze było określone, że nie jest to mniej niż osiem magazynków do karabinka, plus oczywiście zasilanie do broni zespołowej. Każdy dodatkowo poosiadał środki łączności, jakiś nóż czy prostego GPS-a odnośnie do potrzeb.
Standardowym wyposażeniem był także zestaw pierwszej pomocy przedmedycznej, gdzie znaleźliśmy stazę taktyczną, specjalistyczne opatrunki hemostatyczne, czy auto-strzykawki z morfiną. Pomimo obecności ratowników medycznych, podstawowy pakiet medyczny każdy posiadał swój i każdy był przeszkolony z jego używania.
Gdyby tak podliczyć wagę zestawu gotowego do działania, to śmiało można powiedzieć, że w zależności od etatu było to od 35kg do nawet 50kg dodatkowej masy samego żołnierza.
Co do pojazdów, to temat był chyba wyczerpany na jednym z poprzednich wpisów, więc odsyłam tam.
Oczywiście do wyposażenia indywidualnego należał także linia pierwsza, czyli mundur, buty, nakolanniki itp. ale ten temat chyba sobie darujemy.